W pewnym sensie podbijamy pytanie @ Quilombo.
Będąc nastolatkiem, jak przyjeżdżałem z matulą i siostrami do dziadków na wieś nie rozumiałem ,dlaczego babcia tylko
" obsługuje" dziadka podczas obiadu, a nas jako gości miała
yyy "w powarzaniu"
I mama nam polewą zupę , czy nakłada drugie ...
Matka mi to w drodze powrotnej w pociągu wytłumaczyła...
Dziadek ciężko pracował w polu i miał na utrzymaniu babcie
i pięcioro dzieci...
I babcia zawsze go tak traktowała.
A największą atrakcją dla mojej matki ,jej rodzeństwa i babci było to...- jak dziadek wracał wyyebany po całym dniu , siadał , skręcał papirosa i opowiadał co przez cały dzień zrobiłbył.
Matula mi powtarzała, że bardzo długo nie mogła zapomnieć
zapachu tytoniu , który dziadek palił i jak to opowiadał.
Dlatego ten kotlet, który mój dziadek widział , jak zaszlachtował świnie już mnie nie dziwi.
Teraz matki ( nawet bez " d " w środku) niestety tego nie kumają .
A może byłoby warto ?!